W Lądku-Zdroju pisarze nie mają ogonów, ale wielką wyobraźnię. Przybywajcie na 1. Festiwal Literacki Lądek [FOTO]

sobota, 3.5.2025 08:39 2396 9

Czy wyprawa do Lądka-Zdroju może być równie ekscytująca jak ta do Etiopii? – Wszystko się przyda do powieści – twierdzi Anna Dziewit-Meller. I nie muszą to być nawet książki z tagiem „katastrofa”. 30 pisarek i pisarzy wybrało w majowy weekend nasze uzdrowisko i pierwszy Festiwal Literacki Lądek. Nie oszukujmy się: to ludzie z taką wyobraźnią i wrażliwością, że nie mówiąc prawdy, nie kłamią.

Festiwal wymyślili Tomasz Szostek i Beata Białczak z lądeckiej „Księgarni w Herbaciarni”, a wspiera ich pisarka Sylwia Winnik. To zupełnie wyjątkowe wydarzenie. „Ku pokrzepieniu serc”, jak chciał Sienkiewicz? Raczej z potrzeby serc i rozumów. Co zrobić, żeby nasz region przestał kojarzyć się z katastrofą, także jego mieszkańcom? Zobaczcie program imprezy na 3 maja [szczegóły TUTAJ] i zdjęcia w naszej galerii.

My szczególnie polecamy... wszystko! Najbardziej jednak wydarzenie, które połączy niesamowite opowieści pisarek z tajemniczą Jaskinią Radochowską [tu obowiązują bilety, o które warto spytać w księgarni na ulicy Cienistej 1]. A wcześniej przed Zdrojem Wojciech spotkać można będzie nie tylko Cesarza Pana, ale i ulubionych autorów książek, wręcz celebrytów. Marcin Meller? Radomir Wit? Tomasz Duszyński?

Do nich ustawią się długie kolejki fanów. A wymieniamy tylko trzech panów, bo – mamy takie wrażenie – panie zdominowały festiwal, tak, jak nasze życie. My uczestniczyliśmy w rozmowie, która miała odpowiedzieć na pytanie: „Jak można opisać podróżowanie?”. Już Małgorzata Szumska, pisarka, aktorka i podróżniczka, odczarowała dla nas temat. Turysta czy podróżnik? Liczy się ciekawość świata. Nawet tego wokół.

Joanna Lamparska przyznała, że uczestnicy rozmowy są „zepsuci podróżami”. Tak, oni nie muszą planować urlopów z pracodawcą... Nam zostaje cieszyć się „ziemniakomatami”, którymi mają zachwycać się Amerykanie odwiedzający Polskę. Oni, pisarze i dziennikarze, jadą choćby do Afryki na tzw. dokumentację, skąd wrócił właśnie Marcin Meller. On z kolei wyznał, że nudzą już go takie cuda świata jak katedra w Toledo.

– A kto by przyjeżdżał do Warszawy?! – pytał ten warszawiak z urodzenia, który Lądek-Zdrój odwiedził już nie pierwszy raz. I co teraz? Czy te podróże opisze? – Pisanie to zajęcie, którego nie polecam – przyszła mu w sukurs żona, Anna Dziewit-Meller. – Mam też normalną pracę, bo pisanie to nie jest „normalna” praca – przyznała Małgorzata Szumska. O co więc to całe zamieszanie? ONI przygody przeżywają za nas.

Niby świat się zmienił, stał się dla nas wioską, którą zwiedzamy przez media społecznościowe, ale nadal musi towarzyszyć temu dobra opowieść. Jak w XIX wieku... Podróżnicy, jeśli opisują swoje wyprawy z talentem równym gościom Festiwalu Literacki Lądek, przynajmniej części z nas narzucają swoje wyobrażenia z wypraw, które trwają 7 dni, bo nie z życia tam przez 7 lat. Jaka to różnica? Spytajcie Marcina Mellera. 

Božidar Jezernik, który z pewnością będzie gościem którejś z kolejnych edycji imprezy, przytaczał relacje z podróży na Bałkany. „Podobno ludzie mają tam ogony” – informował brytyjskich czytelników dobrze ponad 100 lat temu pewien dzielny eksplorator. Co prawda on sam tego nie widział, ale słyszał takie opowieści. Czyż ten mit nie przetrwał do dziś? Przyjeżdżajcie zatem do Lądka, bo tu pisarze mają wyobraźnię. [kot]

Przeczytaj komentarze (9)

Komentarze (9)

rak dzisiaj, 7 godz temu
"Panie wielokrotnie podkreślały, że w swoich książkach koncentrują się na tematyce seksu. Co za tym stoi? Odpowiedź wydaje się oczywista: coś tu wyraźnie brakuje. Może samo pisanie daje im pewną satysfakcję, być może nawet zastępuje intymne przeżycia? A może czas, by lepiej zadbały o siebie, by znaleźć harmonię także w innych sferach życia?"
OKK dzisiaj, 6 godz temu
"... czegoś tu [...] brakuje... " . Może czas popracować nad poprawnością językową?
dzisiaj, 4 godz temu
czegoś tak czytania ze zrozumieniem na pewno okk
Arπ2 dzisiaj, 2 godz temu
Ze zrozumieniem: brakować kogoś, czegoś.
Autorka dzisiaj, 1 godz temu
Cóż za bzdura. Osobiście ani razu nie wypowiedziałam takiej frazy. Bardzo proszę nie stwarzać mylnego wizerunku paneli, książkę i rozmów, a już na pewno nie życia prywatnego autorów tylko dlatego, że na spotkaniu dla dorosłych jedna z autorek mówiła o „secie w literaturze”. Szkoda, że rak nie zopamietal rozmów o wojnie, podróżach, wartościach i przyjaźni, o budowaniu relacji oraz o rynku wydawniczym. Bardzo smutne i wskazuje ewidentnie na to, że rakowi brakuje sexu :)
dzisiaj, 20 min temu
No rzeczywiście, szkoda. Ale cóż — uderz w stół, a ego autorki się odezwie. Mnie ten fragment kompletnie nie poruszył, ani treścią, ani formą. Może trafiłam na wyjątkowo nudny kawałek, a może po prostu całość taka właśnie jest. I nie, nie czuję żadnych braków — po prostu nie mam potrzeby rozgrzebywania wszystkiego na pokaz. Tymczasem u autorki aż nazbyt wyraźnie widać, dlaczego pisze i opowiada — bo najwyraźniej właśnie tego jej brakuje.---pozdrawiam
rak dzisiaj, 5 min temu
Święto Konstytucji 3 Maja – to jedno z najważniejszych świąt państwowych w Polsce, upamiętniające uchwalenie w 1791 roku pierwszej w Europie i drugiej na świecie nowoczesnej konstytucji. To święto jest zwykle obchodzone z powagą i dumą narodową.

Wspomnienie o "seksie w obozach koncentracyjnych" – jeśli taka tematyka pojawiła się publicznie w kontekście obchodów święta narodowego, to można to uznać za niestosowne lub prowokacyjne, zależnie od kontekstu. Trzeba jednak pamiętać, że badania nad przemocą seksualną w czasie II wojny światowej, w tym w obozach, są poważnym tematem w historiografii, choć rzeczywiście trudnym i bolesnym.

Piłsudski i „to nie konstytucja, to prostytucja” – to znane, choć ostre i dziś kontrowersyjne powiedzenie przypisywane Marszałkowi, odnosiło się rzekomo do konstytucji marcowej z 1921 roku lub do późniejszych ustaw zasadniczych, które według niego nie miały realnego znaczenia wobec praktyki politycznej. Cytat ten bywa przywoływany krytycznie – jako przykład lekceważenia prawa konstytucyjnego przez niektórych przywódców.
rak dzisiaj, 4 godz temu
Jesteśmy po długim weekendzie – więc jak zwykle trochę przyjezdnych przewinęło się przez nasze piękne okolice. I – jak zwykle – pytają mnie: „Kto u was rządzi?”, „Co to za władza?”, „Co to za radni?”, bo, cytując klasyka: „konopielka pełną gębą”. No to po raz setny (a może już tysięczny) spróbuję napisać, może coś dotrze do tej naszej lokalnej władzy… choć, nie oszukujmy się – szanse marne. Kreatywnością to oni nie grzeszą, już rządzili i wszyscy wiemy, jak się to kończyło: wielkie nic.

Od lat powtarzam – Lądek potrzebuje planu. Sensownego, długofalowego, który połączy miasto i Zdrój. Nie symbolicznie, nie na mapie – tylko funkcjonalnie. Tak, żeby obie części działały razem i napędzały się nawzajem, z korzyścią przede wszystkim dla tych, którzy tu prowadzą biznesy. Bo póki co, to wygląda, jakby ktoś chciał, żeby się nie udało.

Druga sprawa – deptanie. Dosłownie i w przenośni. Turyści depczą, bo nie mają gdzie i jak chodzić – infrastruktury brak, pomysłu brak. Mamy Białą Lądecką, mamy rzeki, mostki, przyrodę, klimat – coś, o czym inne miasteczka w Polsce mogą tylko pomarzyć. A u nas? Nawet nie potrafią zrobić porządku z samochodami w rynku, mimo że tuż obok powstał parking. Samochody stoją jak chcą, nawet pod znakami zakazu. I co? Burmistrz przechodzi, wiceburmistrz przechodzi, straż miejska przejeżdża… i nic. Wszyscy udają, że nie widzą – chyba że naprawdę mają bielmo na oczach. Rok minął od wyborów, i co? Lipa. Była kampania – był show, obietnice, bajer, piękne słowa. A teraz? Konopielka wróciła. Reszta świata idzie do przodu – nowe narzędzia, nowe pomysły, nowoczesne podejście. A my? Tu dalej wszystko sierpem i młotem.
Autorka dzisiaj, 21 min temu
Hmmm tylko co to ma co festiwalu, książek i seksu….
Nic