Zakatowali swoją ofiarę na śmierć bo "nie lubią damskich bokserów". Staną przed sądem
Dożywocie grozi dwóm mieszkańcom Świebodzic, którzy brutalnie pobili swojego kolegę podczas wspólnej libacji alkoholowej. Poszkodowany zmarł. Wcześniej wyznał jednak kolegom, że był karany za znęcanie się nad partnerką, krewcy świebodziczanie wymierzyli mu więc sprawiedliwość na własną rękę. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia.
Zdarzenie miało miejsce 18 maja 2020 roku w Świebodzicach.
- 18 maja do właściciela mieszkania przyszło trzech mężczyzn, z których dwóch znał. Razem spożywali oni alkohol przez cały ten dzień i przez noc. W trakcie spotkania doszło do kłótni między nimi, nad ranem mężczyźni opuścili mieszkanie. Właściciel chcąc dobudzić pokrzywdzonego zauważył, że ten się nie rusza i zawiadomił razem z sąsiadką służby - relacjonował Marek Rusin, szef świdnickiej prokuratury. - Podejrzani działając wspólnie i w porozumieniu kopali, i uderzali pięściami a także krzesłem w głowę poszkodowanego powodując u niego szereg obrażeń m.in. wylew podpajęczynówkowy, krwawienie do układu pokarmowego, złamanie nosa, które zaskutkowały jego zgonem. Na koniec oddali na 53-latka mocz. Motywem zbrodni na pewno był alkohol pity przez cały dzień i całą noc (40-latek miał 2,5 promila a jego kolega 3,5 promila) oraz kłótnia. Pokrzywdzony w trakcie spotkania miał się też pochwalić tym, że w przeszłości odsiadywał wyrok za znęcanie się nad kobietą. To nie spodobało podejrzanym, bo jak stwierdzili "nie lubią damskich bokserów" i postanowili wymierzyć swojej ofierze sprawiedliwość.
Prokurator postawił obu podejrzanym, czyli 40-letniemu Grzegorzowi S. oraz jego rok starszemu koledze Arturowi B. zarzut zabójstwa. Mężczyźni przyznali się do winy. Obu grozi dożywocie.
Przeczytaj komentarze (1)
Komentarze (1)