Dziecko zmarło na sepsę, czekają na opinię biegłych

wtorek, 26.5.2015 09:59 18722 12

W nocy z 17 na 18 stycznia 2014 roku w świdnickim szpitalu Latawiec na sepsę zmarła 17-miesięczna dziewczynka. Jej matka złożyła zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej, która od ponad roku zbiera materiał dowodowy, który obejmuje m.in. opinię biegłych sądowych.

- Musieliśmy wystąpić do warszawskiego instytutu o kompleksową opinię, bez której nie ruszymy z aktem oskarżenia. Ma być ona gotowa w sierpniu - mówi prokurator rejonowy, Urszula Zawada.

Biegli maja zbadać m.in. to jaki był stan zdrowia ogólny dziewczynki, jakie miała objawy choroby, czy lekarze z pogotowia podejmowali prawidłowe decyzje, czy wdrożyli prawidłowe procedury, jak wyglądał proces diagnozy.

Przypomnijmy:

Matka dziewczynki zadzwoniła na pogotowie po poradę, ponieważ dziecko bardzo źle się czuło, miało wysoką gorączkę. Dyspozytorka powiedziała, że połączy matkę z lekarzem. Tak się nie stało. Dopiero później udało się  nim porozmawiać. Kolejny telefon na pogotowie był już z prośbą o wysłanie karetki- ta przyjechała po 45 minutach. Lekarz wypisał leki, po których dziecko na chwilę poczuło się lepiej. Gdy jego stan zaczął się pogarszać, lekarz jak oświadczyła matka stwierdził, że nie wie co dziecku jest i poradził, aby zawieźć je do szpitala. Niestety z powodu bardzo szybkiego rozwoju choroby nie udało się uratować 17-miesięcznej dziewczynki, która zmarła tego samego dnia w szpitalu Latawiec.

Choroba miała piorunujący przebieg. Dziecko było u nas zaledwie trzy godziny - mówił w styczniu ub.r.  Zbigniew Kubiaczyk, dyrektor ds. lecznictwa szpitala "Latawiec" w Świdnicy.

Jak podkreślają lekarze w leczeniu sepsy najważniejszy jest czas. Nawet pół godziny może uratować życie.

Przeczytaj komentarze (12)

Komentarze (12)

Odpowiadasz na komentarz:
Świdniczanin, na razie zdrowy...
czwartek, 01.01.1970 01:00
Ten cały latawiec nadaje się do kompletnego przebudowania SYSTEMU DZIAŁANIA I PRZYJMOWANIA PACJENTA. Miejsca w szpitalu na każdym oddziale są z góry obsadzone pacjentami z prywatnych wizyt u ordynatorów i jak ktoś nie zrobi ZADYMY przy przyjęciu to nie ma NAJMNIEJSZYCH szans na przyjęcie. Moja babcia chora na Parkinsona miała skierowanie od lekarza rodzinnego to szpitala. Przyjęli ją na SOR, podpięli do kroplówek (naładowali bateryjki) i wypuścili do domu, Najgorsze jest to że nie podali jej leków które normalnie przyjmowała i pielęgniarki o tym wiedziały. Jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem byliśmy drugi raz z ZADYMĄ, bo stan babci był ANORMALNY, nie kontaktowała itp. ale jak to Pani dr Różycka (dowiedziałem się tego później bo oczywiście była bez identyfikatora i nawet się nie przedstawiła) sprawdziła, miała odpowiednie ciśnienie, temp itd. ,tylko co z tego ze nie wiedziała gdzie jest i nie było z nią kontaktu. W końcu po grożeniu policją ze strony pań pielęgniarek za to, że domagamy się przyjęcia na oddział - Babcię przyjęli. To jest doskonały dowód na to jak działa Pogotowie i dział przyjęć pacjentów. Ja po tej sytuacji nie ma wątpliwości, że szpital ten to prywatny folwark ordynatorów (bo ciągle im mało) i nic więcej, bo na hasło przysięgi Hipokratesa cała sala tam się śmieje... Dbajmy o nasze zdrowie sami, bo nikt inny o to nie zadba!. P.S.Babcia w rezultacie niestety zmarła o czym poinformowałem osobiście dOKTOR różycką - nie była przejęta. Pozdrawiam.
sobota, 30.05.2015 22:34
A co mogło byc przyczyna ze dziecko zachorowało?? Czy było...
lódwik środa, 27.05.2015 11:39
dokładnie tak, a ordynator z porodówki to już nie wie...
sobota, 30.05.2015 13:19
3 lata temuw świdnickim Latawcu urodziła się moja córka. Nie...
sobota, 30.05.2015 13:34
3 lata temuw świdnickim Latawcu urodziła się moja córka. Nie...
wtorek, 26.05.2015 18:48
O pracy Latawca można by książki pisać. Przydałaby się jakoś...
Świdniczanin, na razie zdrowy... wtorek, 26.05.2015 12:54
Ten cały latawiec nadaje się do kompletnego przebudowania SYSTEMU DZIAŁANIA I PRZYJMOWANIA PACJENTA. Miejsca w szpitalu na każdym oddziale są z góry obsadzone pacjentami z prywatnych wizyt u ordynatorów i jak ktoś nie zrobi ZADYMY przy przyjęciu to nie ma NAJMNIEJSZYCH szans na przyjęcie. Moja babcia chora na Parkinsona miała skierowanie od lekarza rodzinnego to szpitala. Przyjęli ją na SOR, podpięli do kroplówek (naładowali bateryjki) i wypuścili do domu, Najgorsze jest to że nie podali jej leków które normalnie przyjmowała i pielęgniarki o tym wiedziały. Jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem byliśmy drugi raz z ZADYMĄ, bo stan babci był ANORMALNY, nie kontaktowała itp. ale jak to Pani dr Różycka (dowiedziałem się tego później bo oczywiście była bez identyfikatora i nawet się nie przedstawiła) sprawdziła, miała odpowiednie ciśnienie, temp itd. ,tylko co z tego ze nie wiedziała gdzie jest i nie było z nią kontaktu. W końcu po grożeniu policją ze strony pań pielęgniarek za to, że domagamy się przyjęcia na oddział - Babcię przyjęli. To jest doskonały dowód na to jak działa Pogotowie i dział przyjęć pacjentów. Ja po tej sytuacji nie ma wątpliwości, że szpital ten to prywatny folwark ordynatorów (bo ciągle im mało) i nic więcej, bo na hasło przysięgi Hipokratesa cała sala tam się śmieje... Dbajmy o nasze zdrowie sami, bo nikt inny o to nie zadba!. P.S.Babcia w rezultacie niestety zmarła o czym poinformowałem osobiście dOKTOR różycką - nie była przejęta. Pozdrawiam.
basiaa wtorek, 26.05.2015 14:02
a kiedy ja, na forum dzierżoniowskim, napisałam to samo o...
Świdnica wtorek, 26.05.2015 15:28
To nie jest kłamstwo i nawet każdy kto zostanie tak...
wtorek, 26.05.2015 15:49
Nie zgodzę się z tobą w kwesti tego pokoju- nie...
Świdnica - Piękne miasto środa, 27.05.2015 08:39
No ok, ale czy normalny, zwykły człowiek jest w stanie...
środa, 27.05.2015 09:09
Przyjechalismy na pogotowie, stamtad na SOR, zszedł dr Koźbiał, zadecydował,...
środa, 27.05.2015 14:10
To może trzeba po prostu wymienić kadrę skoro jak się...