Klawesyn, na którym grał Mozart

wtorek, 25.10.2016 08:55 1711 0

Jako pierwszy zagrał na nim sam Wolfgang Amadeusz Mozart, choć instrument przygotowano dla króla Fryderyka II. Klawesyn miał pasować brzmieniem i wyglądem do pałacu w Breslau i tu pozostał aż do wiosny 1945. Potem zniknął w tajemniczych okolicznościach, by odnaleźć się po latach. Teraz można oglądać go na wystawie w Pałacu Królewskim.

Zlecenie od króla
Nawet hollywoodzcy scenarzyści nie wymyśliliby ciekawszej historii. A wszystko zaczęło się za sprawą… budowy Neues Palais w Poczdamie, bo król Prus Fryderyk II, utalentowany muzyk i kolekcjoner, na tę okazję zamówił w Londynie aż cztery klawesyny w warsztacie Burkata Tschudiego. Budowniczego wybrał starannie. – Z całą pewnością Tschudi należał do wąskiego grona najlepszych na świecie budowniczych klawesynów w epoce późnego baroku – nie mają wątpliwości Patryk Frankowski, dyrektor Instrumentów Muzycznych w Poznaniu (które zakupiło słynny klawesyn), i dr hab. Alina Mądry z poznańskiej muzykologii. Do wykonania zlecenia Tschudi zaangażował trzech pomocników (w tym Johna Broadwooda, który potem rozwinie własną fabrykę fortepianów), a wykonanie czterech instrumentów zajęło dwa lata. Instrument z numerem 496 należało najpierw wypróbować i w maju 1765 roku do instrumentu zasiadło… 9-letnie dziecko, które podczas tournée wprawiło w osłupienie londyńską publiczność.

Mozart wypróbowuje instrument
Wszystko wskazuje na to, że Mozart był pierwszą osobą, która dokonała muzycznej prezentacji tego klawesynu tuż przed jego wysłaniem do króla – opowiadają Patryk Frankowski i dr hab. Alina Mądry. Instrument z „błogosławieństwem” Mozarta wyruszył w podróż razem z drugim klawesynem, którego losy stanowią do dziś zagadkę. Potem do Fryderyka II Tschudi wysłał jeszcze dwa kolejne klawesyny – pierwszy stoi do dziś i grywa się na nim w Neues Palais w Poczdamie, drugi można oglądać w Muzeum Kultury Muzycznej w Moskwie.

Prawdziwe dzieło sztuki
Król musiał być zadowolony, bo Burkat Tschudi przysłał mu prawdziwe cudo. – Numer 496 najprawdopodobniej jako pierwszy został zaopatrzony w pedał, zwany „machine stop”, który pozwalał na dość swobodne i płynne operowanie rejestrami, a co za tym idzie – można było bez przerywania gry osiągać zmiany dynamiczne crescendo i decrescendo – wyjaśniają Patryk Frankowski i dr hab. Alina Mądry. – Uważa się, że ten element mechaniki został wynaleziony przez Tshudiego i po raz pierwszy zamontowany właśnie w instrumentach budowanych dla Fryderyka II – dodają poznańscy muzykolodzy.

Bezpieczną przystań klawesyn znalazł w pałacu w Breslau (stał w pokoju muzycznym nieistniejącego dziś skrzydła Pałacu Królewskiego). Mógł na nim grać m.in. Carl Philipp Emmanuel Bach, syn Jana Sebastiana, wówczas nadworny klawesynista króla Fryderyka II.

Klawesyn za bimber
Do 1945 roku numer 496 był przynajmniej raz poddany renowacji (przez wrocławską firmę Louis Seliger & Sohn), regularnie korzystano z niego podczas koncertów, także tych, które odbywały się w latach 1939-1945. Problemy zaczęły się wiosną 1945 roku, gdy Sowieci wynieśli z Pałacu Królewskiego instrument i umieścili na ciężarówce. Pytanie, gdzie trafiłby potem, bo wielu dzieł sztuki zrabowanych przez Armię Czerwoną podczas II wojny światowej już nigdy nie odnaleziono. Numer 496 miał więcej szczęścia. Za bimber kupił go od żołnierzy polski muzyk. Czy wiedział, jaki skarb wpadł mu w ręce?

– Prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z dużej wartości zabytku, jego walorów zabytkowych, jednak nie będąc ekspertem w tej dziedzinie, nie mógł raczej znać jego pełnego znaczenia klawesynu Tschudiego dla kultury europejskiej – przyznają Patryk Frankowski i dr hab. Alina Mądry.

Czy klawesyn znowu zagra?
Nowy właściciel postawił instrument w swoim domu. – Z rozmowy z synem, który odziedziczył po ojcu klawesyn, wynika, że instrument był w użyciu jeszcze przez długie lata – opowiadają poznańscy muzykolodzy. Na sprzedaż klawesynu Muzeum Instrumentów Muzycznych syn powojennego właściciela zdecydował się w październiku 2011 roku. Do pracy przystąpili specjaliści i konserwatorzy. Dziś zastanawiają się, czy da się sprawić, by ponownie zabrzmiał. – Będziemy dążyli do przywrócenia mu właściwego stanu konserwatorskiego, czyli zabezpieczenia przed zagrożeniami destrukcji i jednocześnie postaramy się o zbudowanie wiernej kopii instrumentu, by usłyszeć jego brzmienie – zapowiadają dyrektor Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu i poznańska muzykolożka. Mogą też liczyć na wsparcie konserwatorów i budowniczych klawesynów z Wielkiej Brytanii. Informacja o odnalezieniu numeru 496 Burkata Tschudiego była tam wielką sensacją.

Klawesyn Fryderyka II ponownie we Wrocławiu
Na razie wyłącznie na wystawie „Dawne instrumenty muzyczne” w Pałacu Królewskim do 29 stycznia 2017 roku, choć marzeniem wielu wrocławian jest nie tylko usłyszeć, jak brzmi zabytkowy klawesyn, ale także zobaczyć go w miejscu, w którym niegdyś był przechowywany. Dyrektor Muzeum Instrumentów Muzycznych wypożyczył na razie klawesyn do zaprezentowania we Wrocławiu, choć zaznacza, że numer 496 pozostanie raczej w Poznaniu. – Musimy mieć go u siebie, wdrażając program naukowo-konserwatorski, to nasz statutowy obowiązek – podkreśla Patryk Frankowski. Jest jednak otwarty na rozmowy. – Gdyby relatywnie szybko udało się pozyskać wierną kopię klawesynu, rozmowa na temat pobytu czasowego oryginału we Wrocławiu wyglądałaby inaczej. Wszystko przed nami – dodaje.

źródło: Wrocław pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)