Oddali hołd Żołnierzom Wyklętym
1 marca przypada Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
Z tej okazji przedstawiciele samorządu Powiatu Dzierżoniowskiego, miasta Dzierżoniowa, a także miejscowi harcerze, złożyli kwiaty pod pomnikiem „Żołnierzy Wyklętych” w Dzierżoniowie.
W imieniu powiatu kwiaty złożył wicestarosta Andrzej Bolisęga. Natomiast w imieniu miasta Dzierżoniowa hołd Żołnierzom Wyklętym oddali burmistrz Dariusz Kucharski oraz przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Darakiewicz.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest wyrazem uznania dla żołnierzy drugiej konspiracji za męstwo, postawę patriotyczną i walkę niepodległościową. Żołnierze Wyklęci to nazwa antykomunistycznego Podziemia Niepodległościowego z lat 1945-1963. Ich święto przypada na 1 marca, ponieważ tego dnia w 1951 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, zostali rozstrzelani przywódcy IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.
Starostwo Powiatowe w Dzierżoniowie
Przeczytaj komentarze (29)
Komentarze (29)
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków".
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
W 1987 r. na łamach „Znaku” Donald Tusk zastanawiał się nad polskością i wyszło mu, że w pewnym sensie „polskość to nienormalność”. Potem wiele środowisk, organizacji i osób przyjęło to za oczywistość, choć Tusk w swoich rozważaniach aż tak „na rympał” nie poszedł. Poszedł później - jako premier i szef Rady Europejskiej, a to dlatego, że taki pogląd był najbardziej premiowany. I Donald Tusk na tym wiele skorzystał. Im bardziej deklarował wtedy przywiązanie do polskości, tym mocniej służyło to jako zasłona do realizowania zasady, że „polskość to nienormalność”.
Po tym, jak PO i Donald Tusk zaczęli rządzić w Polsce, do gry wkroczyła IV Brygada (jak to nazwał marszałek Józef Piłsudski), czyli kombatanci ostatniej minuty i najbardziej gorliwi strażnicy świętego ognia, którzy prawdziwego ognia nigdy nie widzieli. I oni zaczęli wszelkimi sposobami udowadniać, że polskość to nienormalność. A normalność to polskość w takiej wersji, na jaką pozwala intelektualna wyporność mgr. Adama Szłapki, dr. Krzysztofa Śmiszka czy prof. Radosława Markowskiego, którzy nie tankują na Orlenie.
Gejzery polskości jako nienormalności wystrzeliwują w okolicach takich dat, jak obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wystrzeliwują też podczas rocznic napaści Niemiec na Polskę czy Powstania Warszawskiego. Wtedy obrona polskości jest absolutną nienormalnością, mimo doceniania bohaterstwa żołnierza, żeby nie wypaść na kolaborantów albo bezpaństwowców. Wtedy dla niektórych wzorem staje się zwyczajny zdrajca i kolaborant Władysław Studnicki, przedstawiany jako strategiczny mędrzec i zbawca Polski, którego nie chcieli słuchać ani sanacyjny rząd, ani antysanacyjne władze Polski na emigracji.
Od czasu przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość trwa zacięta rywalizacja tych ze współczesnej IV Brygady o to, żeby całemu światu udowodnić, że polskość to nienormalność. Nienormalnością jest zarówno obrona suwerenności i polskości metodami dyplomatycznymi czy ogólnie politycznymi, poprzez polską politykę historyczną czy zachowania patriotyczne, jak i wszelkie działania władz, w których polskość, tradycja, historia czy wartości chrześcijańskie są w ogóle podnoszone. Wtedy polskość ma być skrajną aberracją.
Problemem większości żołnierzy IV Brygady jest to, że są kompletnymi ignorantami i to właściwie we wszystkim. Są prawdziwie ponowoczesnymi nieukami. A przez to nie muszą respektować żadnych kategorii etycznych. Po prostu wysiłek potrzebny do ich przyswojenia byłby torturą. A wszystko dlatego, że wymaganie jakiejś wiedzy, a nawet wysiłku dla jej zdobycia i potem rozeznania się w etycznych konsekwencjach jest niedopuszczalnym mobbingiem, przemocą fizyczną i symboliczną, zmuszaniem ludzi nie będących w stanie niczego zrozumieć do heroizmu, którego absolutnie sobie nie życzą. Wiodą szczęśliwe życie w stanie totalnej tępoty i nikt nie ma prawa tego zmieniać.
Polskość, która jest jednak pewnym wysiłkiem, przede wszystkim moralnym i poznawczym, jest z oczywistych powodów nienormalna w czasach apologii tępoty. A jeśli już ktoś cokolwiek rozróżnia, robi interes z zasady, że polskość to nienormalność. Sprzedaje, co się da, przede wszystkim za granicę, bo tam za dowodzenie, iż polskość to nienormalność płaci się najwięcej. Stąd taki urodzaj klientów oferującym zagranicy towar potwierdzający nienormalność polskości. Szczególne zasługi mają tu żołnierze IV Brygady walczący z nacjonalizmem, ksenofobią, antysemityzmem, homofobią, transfobią, misgenderingiem, przemocą, językiem nienawiści, dyskryminacją i wszystkiemu, co się poddaje tezauryzacji. W tym miejscu trzeba pozdrowić Bartosza Staszewskiego, Sylwię Spurek i Rafała Pankowskiego.
1 marca, czyli w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, mamy wyjątkowy wysyp żołnierzy IV Brygady, gdyż wydaje im się, że wtedy łatwo jest zdobyć punkty i srebrniki. Wystarczy odpowiednio obficie i kolorowo się wyrzygać na polskość. Efekt byłby większy, gdyby nie niechęć żołnierzy IV Brygady do skalania się choćby liczoną w kilku bitach wiedzą i idącą za tym moralną wrażliwością. Ale tego nie ma. A w związku z tym większość żołnierzy IV Brygady bardzo się trudzących (przy ich wyporności umysłowej wysiłek jest wręcz katorżniczy), by udowodnić, że polskość to nienormalność, wychodzi po prostu na durniów. Co wcale nie oznacza, że durnie są nieszkodliwi. Nikt nie jest tak łatwy w obsłudze i nadający się do wykorzystania przeciw Polsce jak patentowani durnie.