Morderstwo w Bielbawie
Pod koniec 1944 roku, w pomieszczeniach kompresorowni późniejszych zakładów Bielbaw, został bestialsko zamordowany Albert Adler, zatrudniony w Robert BOSCH Gmbh. Został zabity za przysłowiową kromkę chleba.
Jesienią 1943 roku, Albert Speer rozkazał rozpoczęcie nowej, olbrzymiej przemysłowej operacji. W jej ramach przenoszono istotne z punktu widzenia przemysłu zbrojeniowego zakłady z miast narażonych na alianckie bombardownia, na tereny poza jego zasięgiem. Przenoszone zakłady masowo zatrudniały przymusowych pracowników oraz więźniów obozów koncentracyjnych. Statystycznie liczba pracowników przymusowych w tym okresie przekraczała 50%. Wyjątkiem były zakłady Bosch, przeniesione do Bielawy, do dawnych zakładów Dieriga, przemianowanych na Siling-1. Albert Speer, minister uzbrojenia Rzeszy i szef organizacji Todt, usilnie nalegał, aby przenieść do Bielawy z bombardowanego Stuttgartu całe zakłady Boscha, wraz z całą niemiecką załogą. Stąd liczba robotników przymusowych zazwyczaj nie przekraczała 35% załogi. Zakład Boscha w Bielawie składał się z 3 oddziałów: DLMG, Siling-Werke i Blaupunkt.
Trzon załogi stanowili pracownicy przeniesieni ze Stuttgartu, uzupełnieni miejscowymi pracownikami zakładów bawełnianych Dierig oraz więźniowie i robotnicy przymusowi. Pod koniec 1944 roku w zakładach Robert Bosch Gmbh w Bielawie pracowało 1292 więźniów. W tej liczbie było 800 polskich kobiet z obozu koncentracyjnego Ravensbruck skierowanych do pracy w DLMG, 200 więźniów z obozu koncentracyjnego Gross-Rosen skierowanych do pracy w Blaupunkt oraz około 300 więźniów ze Sportschule skierowanych do pracy w Siling-Werke. Oprócz tych ludzi, w ramach Blaupunkt Commando pracowało około 200 Żydówek przy produkcji kondensatorów. Liczba więźniów stale się zmieniała, byli kierowani np. do pracy w kopalniach rejonu Audun le Tiche we Francji, ale stale min.800 więźniów pracowało w zakładach Boscha w Bielawie.
Z czasem w zakładach w Bielawie narastał terror. Kronika zakładów Boscha w Bielawie odnotowuje poważne nadużycia w stosunku do więźniów obozów koncentracyjnych zatrudnionych w zakładzie. Już powojenne dochodzenia wykazały, że najbardziej znęcającym się nad więźniami w Bielawie był Gotthilf Hundt – kierownik zakładu, Richard Nitsche – zakładowy majster oraz Wilhelm Herzlieb – kierownik zmiany. Włądze zakładu, w szczególności Theodor Baumann, doskonale wiedziały o okrucieństwie swoich ludzi, ale nie zrobiono nic, aby ich powstrzymać.
Ogólne warunki pracy i utrzymania były tak złe, że więźniowe prowadzeni do pracy potrafili się rzucić na ogryzek jabłka leżący na drodze. Znany jest przypadek Alberta Adlera, więźnia obozu koncentracyjnego, skierowanego do pracy w Bielawie. Zdarzyło się, że Albert poprosił pracującą opodal Niemkę o skontaktowanie się z jego teściową w Berlinie i poproszenie jej o przysłanie jedzenia. Teściowa zrobiła paczkę z jedzeniem, włożyła do niej również odrobinę pieniędzy i w jakiś sposób paczka została przemycona do zakładu i przekazana Albertowi. Niestety Albert został przyłapany na tym przez Gotthilfa Hundta. Hundt wraz z przywołanym kolegą zaciągnęli Alberta do kompresorowni i tam zamordowali. Już po wojnie Hundt został skazany na 7 lat więzienia, a Nitsche na 3 i pół.
Jednak byli i dobrzy Niemcy. Jan Pankiewicz, więzień obozu Gross-Rosen, został przeznaczony do pracy w Blaupunkt Commando, zwane też Schindler Commando. Opisując obozowe życie i pracę pisze że wszystko zależało od kierownika zmiany. Mieli dwóch, obydwaj mieszkali poza obozem, na mieście. Jeden był brutalem znęcającym się nad więźniami, drugi był dobrym człowiekiem, okazywał im przyjaźń.
Na zdjęciu zebranie kierownictwa zakładów Bosch w Bielawie.
Materiał opracowano na podstawie książki Johanesa Bahra i Paula Erkera „Bosch, history of a global enterprise”. Stamtąd też pochodzi fotografia.
Pytania do znających Bielbaw: gdzie była kompresorownia i gdzie mogło zostać zrobione zdjęcie z zebrania?
Źródło: Rafał Januszkiewicz, https://www.facebook.com/bielawskie/posts/1200382656724457:0
Przeczytaj komentarze (24)
Komentarze (24)