Protestowali w sprawie dramatycznej sytuacji szpitali powiatowych
Samorządowcy, dyrektorzy i pracownicy szpitali, a także pacjenci z całej Polski wzięli udział w proteście związanym z katastrofalną sytuacją tych placówek. Manifestacja zorganizowana została 2 kwietnia pod Ministerstwem Zdrowia. Wśród protestujących znalazły się także delegacje z Kłodzka, Ząbkowic Śląskich, Dzierżoniowa, Świdnicy, Świebodzic, Oławy i Wrocławia.
Wśród przedstawionych postulatów znalazły się m.in.
- Wzrost kwoty ryczałtu na rok 2019, która do dzisiaj wciąż nie została wyliczona, o minimum 15%.
- Wyrównanie wzrostu kosztów świadczeń szpitalnych za 2018 rok.
- Rekompensata wzrostu kosztów świadczeń medycznych spowodowanego decyzjami płacowymi Ministra Zdrowia i poziomem inflacji.
- Zmiana wyceny świadczeń medycznych z uwzględnieniem kosztów ponoszonych przez szpitale, w szczególności wynagrodzeń personelu medycznego.
- Pełne finansowanie świadczeń ratujących życie.
- Finansowanie świadczeń wykonanych przez szpitale ponad limit określony ryczałtem.
- Pokrycie finansowe na realizację pracowniczych planów kapitałowych, tj. zapewnienie finansowania 1,5% kosztów wynagrodzenia.
- Pokrycie finansowe podwyżek wynikających ze wzrostu od 01.07.2019 r. kwoty bazowej określonej w ustawie regulującej minimalne wynagrodzenie pracowników w ochronie zdrowia.
- Zabezpieczenie środków finansowych dla pozostałych grup zawodów medycznych, które nie zostały uwzględnione w dotychczasowych regulacjach podwyżkowych, w tym m.in. diagnostów laboratoryjnych, fizjoterapeutów, farmaceutów, techników laboratoryjnych, techników rtg, techników fizjoterapii i pracowników niemedycznych, z naciskiem na wyodrębnienie środków dla każdej grupy zawodowej
Petycja, jak obiecał minister Sławomir Gadomski, ma zostać przeanalizowana przez resort. Zaznaczył także, że od jakiegoś czasu odbywają się spotkania robocze w sprawie szpitali powiatowych i będą one kontynuowane. Andrzej Płonka, prezes Zarządu Związku Powiatów Polskich wyraził nadzieję, że rozmowy, które w poprzednim tygodniu zaczęły się między resortem, NFZ i ZPP będą trwały. Podkreślił, że dane, które posiada Ministerstwo Zdrowia różnią się od danych ZPP i OZPSP.
O lepsze i konieczne do prawidłowego funkcjonowania finansowanie szpitali od miesięcy apeluje również poseł Monika Wielichowska. Powiatowe szpitale stoją nad przepaścią. Grozi im upadłość z powodu zbyt niskich kontraktów na świadczenia medyczne. Kontrakty na chwilę obecną wynoszą tyle samo co w 2015 roku.
Komentarze (13)
https://wiadomosci.wp.pl/lezal-du
sil-sie-pan-leszek-prosil-o-pomoc-ratown
ik-mial-odmowic-6366343899990145a
Skandaliczny wypadek w Dzierżoniowie (Dolnośląskie). Według relacji internauty, mężczyzna upadł na jezdnię w pobliżu szpitala, a ratownicy mieli odmówić udzielenia pomocy. - Od jednego z kierowców karetki usłyszałem, że bez zlecenia nie może podjechać, a na piechotę też podejść nie może - mówił pan Leszek, który swoją relację przesłał na dziejesie.wp.pl.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne (Agencja Gazeta, Fot: Dariusz Borowicz)
REKLAMA
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu. - Wracałem do domu, gdy przy drodze zauważyłem znajomą, która stała nad leżącym mężczyzną. Powiedziała mi, że wezwała już pogotowie, ale dla pewności zadzwoniłem też pod numer 112 - relacjonował w rozmowie z redakcją Dziejesie pan Leszek, świadek zdarzenia.
Szpital tuż obok
Jak zaznaczył internauta, akcja rozgrywała się około 150 metrów od dzierżoniowskiego szpitala. - Postanowiłem podjechać i wezwać pomoc. Pod szpitalem stały dwie karetki. Jak się dowiedziałem, jedna służy im do rehabilitacji, a druga do przewozu rannych. W międzyczasie podjechała też trzecia karetka, chyba ta właściwa. Poprosiłem o pomoc, ale kierowca powiedział że nie może podjechać bez zlecenia, a na piechotę też nie może podejść - tłumaczył wzburzony.
REKLAMA
Czytaj również: Internautka o SOR: "Kazał mi iść ze złamanym kręgosłupem"
Według relacji pana Leszka, wrócił on szybko do leżącego 47-latka, by udzielić mu pomocy. - On już siniał i miał problemy z oddychaniem. Jeszcze raz zadzwoniłem na 112, gdzie dyspozytor zaczął tłumaczyć mi, jak powinno się przeprowadzić reanimację. Koło nas przechodziła też młoda dziewczyna z dzieckiem i to ona zaczęła tego pana reanimować - mówi czytelnik Wirtualnej Polski.
Zobacz także: Związki zawodowe idą na ustępstwa. Chodzi o pensje nauczycieli
Związki zawodowe idą na ustępstwa. Chodzi o pensje nauczycieli
auto
00:18 / 02:45
REKLAMA
"On musiał być wcześniej w szpitalu"
- Po chwili pojawiła się też pielęgniarka, która prawdopodobnie wracała po pracy ze szpitala. Przejęła czynności reanimacyjne od tej dziewczyny. Na miejsce po paru minutach przyjechała też policja na sygnale, którą musiał poinformować dyspozytor. W ślad za nimi po kolejnych kilku minutach przyjechała też karetka, która zabrała mężczyznę do szpitala - relacjonował świadek zdarzenia.
Sosnowiec. Śmierć na izbie przyjęć w szpitalu. Rodzina oburzona
Jak podkreślił internauta, jedna rzecz szczególnie zwróciła jego uwagę. - Policjanci znaleźli przy tym panu kartę informacyjną. Taką, jaką się dostaje idąc na izbę przyjęć. On musiał być w szpitalu. Dlaczego wcześniej nie udzielono mu pomocy? - pyta pan Leszek.
REKLAMA
Ty również byłeś świadkiem nieprzyjemnej sytuacji związanej z polską służbą zdrowia? Poinformuj nas przez dziejesie.wp.pl
"Ratownicy nie podejmą akcji ratunkowej bez zlecenia"
Informację o zasłabnięciu mężczyzny potwierdziła lokalna policja. - Rzeczywiście, nasi funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o zasłabnięciu 47-latka. Policjanci pomagali przy akcji ratunkowej. Według naszych ustaleń został on zabrany do szpitala karetką - przekazał kom. Marcin Ząbek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Dzierżoniowie.
O komentarz zwróciliśmy się także do Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie. Szpital tłumaczy, że to nie od niego zależy wysyłanie karetek. "Zgłoszenia alarmowe z numeru 112 są przyjmowane bezpośrednio przez centralną dyspozytornię Państwowego Ratownictwa Medycznego (dalej: PRM ) we Wrocławiu i stamtąd dysponowane są zespoły ratownictwa medycznego. To tam trafiają więc i są gromadzone informacje na temat dostępności karetek pogotowia poszczególnych dysponentów PRM, ilości zgłoszeń oraz czasie przyjęcia zgłoszeń i czasie zadysponowania zespołów ratownictwa medycznego" - informuje szpital.
REKLAMA
Jak czytamy w komunikacie, zespoły ratownictwa medycznego nie mogą podjąć żadnych działań bez zlecenia dyspozytora. Według podanych informacji, to on przyjmuje wszystkie zgłoszenia i ustala priorytety działania. "To wyłącznie dyspozytor ma niezbędną wiedzę, by zdecydować komu w danym momencie najbardziej jest potrzebna pomoc zespołu ratownictwa medycznego. Tylko on ma też prawo odwołać dany zespół ratownictwa medycznego z podjętej akcji ratunkowej i zadysponować go do przeprowadzania innej akcji ratunkowej" - tłumaczą władze szpitala.
Jak czytamy w dalszej części komunikatu, dyspozytor ma także prawo i obowiązek informowania jednostek takich jak policja, ponieważ one również współpracują z systemem PRM. Według opinii szpitala jednostki te są odpowiednio przeszkolone do udzielania pierwszej pomocy osobom znajdującym się w stanie nagłego zagrożenia zdrowia.